piątek, 6 grudnia 2013

Dzień 9 caly

Hey hey tak wiec śniadanko; ) robilam trzy razy; ) pierwszy raz wymieszalam wszystkie składniki i wyszla z tego duza owocowa packa;) Drugi tez nie wyszedł,  w końcu zrobilam najnormalniejszy omlecik, który jak widać twz sie rozpadl i polozylam ba niego łyżkę twarozku, łyżeczkę miodu i maliny;) No teraz dalo się zjeść; P
Obiadek;  podsmazony na patelni, na oliwie losos, do niego puree bazyliowe z ; ziemniaków orzeszków ziemnych nie solonych, bazylii, czosnku, oliwy , mleka i przypraw; )
Ziemniaki do diety slabo pasują,  prawda?  Poszukalam w necie i nie taki diabeł straszny jak go malują; ) Mają dużo witamin i sa w niedużej ilości wskazane; ) Babcia Dawida tez mówi ze  kiedyś One wszystkie na ziemniakach chowane,  a szprychy są; )
Kolacje zupełnie ominęłam bo  bylam na Kindergeburtstag , i o ile na nich nie ruszylam słodyczy, ani tortu, a jadłam warzywka i owoce, to po powrocie do domu odezwaly się moje kompulsje.  Moj maz zapomnial kluczy i po pracy pojechał do brata, gdzie sobie piwkowali i odebrałam go juz dosc ululanego i zaczol się czepiać i jakiś śmietnik, ze siatka stoi nie wyrzucona... trochę głupio pisać bo to przecież głupota , ale wkurzylam sie i zjadlam całą czekoladę,  mozzarelle, pol kilo bananów, ciasteczka i żelki;( tak juz ze mną jest! !! Staram się z tym walczyć,  ale pierwsze ci robie po wkurwieniu się jest jedzenie i juz nie wazne co , ale jem. Potem żałuję , sle juz za późno.  Jedzenie konpulsywne...   tak to się nazywa. No nic stali się,  żyję się dalej- na pewno przez to moja waga ani drgnie-ważne ze się nie poddaje. ..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz